Andrew
Cape opowiada, jak zawiódł oczekiwania kibiców, sponsorów i swoje.
Do regat Mini Transat 1999 stawał jako jeden z faworytów, ale poniósł
sromotną klęskę. Dowiadujemy się, jak się czuje przegrywający żeglarz,
samotny w swej łódce na środku oceanu.
Andrew Cape do tej pory brał dwukrotnie udział w regatach Whitbread,
płynął jako nawigator w Pucharze Ameryki na pokładzie ONE AUSTRALIA,
odnosił sukcesy w pięciu ostatnich regatach Sydney - Hobart. Wygrał
również (płynąc razem z Peterem Heppelem) tegoroczne regaty Mini Fastnet.
Wszystko to razem wzięte czyniło z niego faworyta ostatniej edycji
Mini Transat, obok Lionela Lemonchois i Sebastiana Magnena. Przy tym
jego jacht, ABERDEEN ASSET MANAGEMENT, był najbardziej nowoczesną
jednostką w ostatniej edycji Mini Transatu i został zbudowany specjalnie
na te regaty.
W klasyfikacji końcowej Cape zajął jednak ostatecznie 19 miejsce.
Andrew twierdzi, że pojechał na Mini Transat, żeby wygrać. Dlaczego
stało się inaczej?
Milka Jung
"Przede
wszystkim powinienem był popływać co najmniej cały jeden sezon na
mojej nowej łódce, zamiast decydować się na pokonanie Atlantyku. Przed
regatami przepłynąłem na niej jedynie obowiązkowe 500 mil trasy kwalifikacyjnej.
W czasie regat uczyłem się tego, co powinienem już wiedzieć od dawna
na temat tego jachtu. Powinienem znać go na pamięć. Kiedy wszystko
działa, płynie naprawdę wspaniale, ale jest parę spraw, które powinienem
dopracować.
Szczególnie pechowy był początek drugiego etapu. Wprawdzie jako trzeci
przekroczyłem linię startu, ale po jakichś 15 milach byłem już ostatni
i właściwie stałem w miejscu. Tysiąc razy sprawdziłem trym żagli,
urządzenie sterowe, i nadal nie mogłem dojść, o co właściwie chodzi.
Wpadłem w panikę. W końcu zdecydowałem się zrobić zwrot, i cała sprawa
wyjaśniła się, jak tylko zacząłem przesuwać kil (kil jachtu Cape'a
ustawia się odpowiednio do halsu - red.). Cały czas był ustawiony
w złej pozycji! Może to przypadek, a może żart, w każdym razie ogromna
strata czasu. Jak tylko ustawiłem go we właściwy sposób, zacząłem
płynąć.
Problemy zaczęły się jednak tak naprawdę szóstego dnia.
...
[Dalszy ciąg w magazynie]
|